Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Pomaganie innym to dla nich norma. Zachęcają innych, by mieć otwarte serce

Redakcja
12-letni Maurycy
12-letni Maurycy Aechiwum prywatne
Bracia Jan i Józef Kuć z Trzebini od lat pomagają potrzebującym. Ich wrażliwość na krzywdę innych jest godna podziwu. Niewielu jest bowiem ludzi, którzy widząc potrzebujących, sami śpieszą im z pomocą.

Trudno zliczyć osoby, którym pomogli. Sami się nad tym nie zastanawiają. Pomagają nie po to, by zaistnieć w mediach lub otrzymać nagrodę. Robią to z dobrego serca i nie zależy im na rozgłosie.

- Zostaliśmy wychowani w biedzie. Rodzice zawsze dzielili się jednak tym, co mieli z innymi. To oni nauczyli nas tej dobroci - podkreśla pan Józef.

Gdy tylko przeczyta w lokalnej prasie lub zobaczy w telewizji, że ktoś potrzebuje pomocy, od razu interweniuje. Pomógł m.in. Sylwii Leśniak z Trzebini, która samotnie wychowuje trójkę dzieci i Agnieszce Chwastarz z Chrzanowa, która ma niepełnosprawną córkę Nikolkę.

Pomoc daje braciom dużą satysfakcję, szczególnie gdy dzięki drobnemu gestowi - np. przywiezieniu słodyczy lub przekazaniu kilku złotych - widzą na twarzy dzieci ogromną radość. Nie rozumieją, dlaczego państwo nie potrafi zatroszczyć się o potrzebujących.

- Kiedyś zabrałem autobusem biedne rodziny do Dinozatorlandu. Chciałem nadal organizować takie wycieczki, ale w OPS-ie powiedzieli, że nie ma pieniędzy na bilety - dodaje pan Józef.

Nie zawsze osoby proszące o pomoc na nią zasługują. Bracia zawsze dokładnie sprawdzają sytuację danej osoby, odwiedzają ją. Niektórzy chcą ich wykorzystać i zrobić z nich swoje źródło utrzymania.

Bracia obecnie pomagają chorej na raka Patrycji Mikołajczak z Poznania. To samotna matka, która wychowuje 12-letniego Maurycego. Chłopiec cierpi na cukrzycę i ma wadę serca.

- Brakuje nam pieniędzy na lekarstwa i rachunki. Miesięcznie za wynajmowane mieszkanie musimy płacić 1290 zł - mówi kobieta, która stara się o mieszkanie socjalne.

Pani Patrycja nie pracuje, opiekuje się synem, który ma indywidualny tok nauczania. Otrzymuje dodatek mieszkaniowy w wysokości 422 zł oraz zasiłek 600 zł.

- Leki są na receptę, ale i tak trzeba za nie zapłacić. 107 zł za 10 ampułek. Boję się, że zabraknie mi na nie pieniędzy - dodaje ze smutkiem.

Pan Jan pojechał do Poznania, by sprawdzić, czy kobieta faktycznie potrzebuje pomocy. Spotkał ją na klatce, gdy wracała ze sklepu.

- To był przykry widok. Zobaczyłem drobną, wychudzoną istotkę. W reklamówce miała tylko cztery ziemniaki i pulpety. Czasem musi przeżyć cały dzień za 5 zł - mówi pan Jan.

Kobieta dba o dom i swojego syna. Wszędzie jest czysto. Bracia przekazali już jej kilkaset złotych i nie zamierzają na tej pomocy poprzestać. Liczą, że także inni ludzie przyłączą się do pomocy.

Zainteresowani mogą skontaktować się z panią Patrycją pod nr. tel. 533 716 199.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na trzebinia.naszemiasto.pl Nasze Miasto